Autostopem przez Ukrainę: Kamieniec Podolski

A może by się tak zobaczyć najpotężniejszą twierdzę dawnej Rzeczpospolitej? Twierdzę, którą Bohdan Chmielnicki bezskutecznieszturmował 10x? Miejsce związane z Jerzym Wołodyjowskim? Zatem ruszajmy do Kamieńca Podolskiego!

Kamieniec Podolski2

Stoję na wylotówce z Chmielnickiego na Kamieniec Podolski już ponad 1h. To dość dziwne, bo od wyjazdu nie zdarzyło mi się czekać dłużej niż 20 min. Zimno, mokro, palce drętwieją – to sobie majówkę wymyśliłem. Najbardziej irytujące jest to, że wiem ile by kosztowała marszrutka – może 6 zł. A ja tu twardo stoję dla zasady.

Zdecydowanie nie należę do tych, którzy do autostopu dorabiają całą ideologię, co najmniej tak zaawansowaną, jak buddyzm.

- Stoisz dopiero 5h? To jest nic, ja kiedyś stałem 2 dni!

I to poczucie dumy na twarzy. Dumy, bo jak stał 2 dni, to prawdziwy z niego/niej autostopowicz. Może jestem dziwny, ale mimo, że autostop uważam za bardzo ciekawy sposób podróżowania, to nie widzę nic fajnego w sterczeniu kilka godzin przy drodze. Zawsze intrygują mnie ludzie, którzy robią z tego osiągnięcie i oczekują, że będą za to podziwiani…

Ale do rzeczy. Po 1,5h, jak już miałem się zbierać z tego pobocza i maszerować na przystanek marszrutki, w końcu ktoś mnie zabiera. Za oknem aura, która gwarantuje „piękne” widoki na kamieniecką twierdzę – deszcz, plucha i mgła. Ale bądźmy dobrej myśli. Tymczasem mój kierowca schodzi na temat polityki. Ok, ok. Wytęż pamięć, przypomnij sobie wszystkie rosyjskie słówka i spróbuj wytłumaczyć, co myślisz o wojnie na Ukrainie – myślę sobie. Kurde, ale w moim samouczku „Rosyjski w 30 dni”, chyba nie było rozdziału poświęconego wojnom i polityce… Mimo, że ewidentnie wybrakowane te samouczki robią, to jakoś udaje nam się dogadać – on mówi, ja słucham. Bo grunt to równy podział obowiązków.

Widok z zamku na miasto

Widok z zamku na miasto

Zanim dojeżdżam do Kamieńca, pogoda się zmienia. Mocniej pada i jest bardziej obrzydliwie. Nie do końca o taką zmianę mi chodziło, ale nic to. Teraz tylko odnaleźć hostel, w którym chcę się zatrzymać… Żołkiew… Google mówi, że to jakieś obrzeża miasta, ale jakaś marszrutka tam jedzie. Dopytuję kierowcy, czy aby na pewno i w drogę. „W drogę” to trochę za dużo powiedziane, bo nie odważyłbym się nazwać tego drogą – to bardziej jakiś tor przeszkód dla ruskich czołgów. Rozglądam się, ale dość trudno ustalić, gdzie jestem. Ani napisów, ani nazw, ani przystanków… Te ostatnie istnieją tylko w zapowiedziach głosowych w busiku:

- Nastupnaja zubylka ………..

Pada jakaś nazwa, po czym busik zatrzymuje się… w błocie. Przystanków jako takich nie ma – są tylko umowne miejsca, w których kierowca się zatrzymuje.

Długo już jadę. Podejrzanie długo. Mam wrażenie, że wręcz za długo. Kierowca niby nie mówił, że to już, ale…

- Dojechaliśmy już?

- Eeee…. już minęliśmy.

- …

Wysiadam. Błoto, deszcz, zadupie i żywego duch żeby zapytać o drogę. Na czuja wracam w kierunku, który wydaje mi się właściwy.

Sklep! Kto będzie lepiej wiedział niż pani, która tu pracuje! I faktycznie – okazuje się, że czeka mnie 10 min. spacer i jestem na miejscu.

Następnego dnia ruszam zobaczyć zamek. Trochę się jakby rozpogodziło – deszcze przestał padać, mgła zelżała, a i chmury jakieś takie lżejsze…

Współczesny Kamieniec Podolski składa się z dwóch części. Oprócz tej nowej, która rozlewa sie bez ładu i składu na wszystkie strony, jest też zabytkowa. Historyczna. Mieści się na czymś w rodzaju płaskowyżu, który z każdej strony otacza głęboki wąwóz, którego dnem spokojnie płynie Smotrycz. W dawnych czasach, do miasta prowadziło tylko jedno wąskie gardło, którego strzegła potężna, kamieniecka forteca.

Do miasta prowadziło wąskie gardło...

Do miasta prowadziło wąskie gardło…

Zamków wszelkiej maści widziałem już w życiu mnóstwo, ale ten jest tak imponujący, że aż z wrażenia przystanąłem żeby wydusić z siebie ciche „wow!”. Wyobrażam sobie, jak musiało spadać morale żołnierzy, którzy nagle się przekonywali, jaką twierdzę mają szturmować. Nie przypadkiem forteca w Kamieńcu była uważana za jedną z najtrudniejszych do zdobycia w tej części Europy. Obecny zamek pozostawał niezdobyty od momentu budowy w 1617r. aż do roku 1672. Zanim został zajęty przez wojska sułtana Mehmeda IV, oparł się atakom wojsk tureckich sułtana Osmana, potem powstrzymał Kozaków, ostudził również zapędy Iwana Bohuna oraz wojsk Bohdana Chmielnickiego. Ten ostatni próbował aż 10 razy… Może powinien był odpuścić i zamówić pizze?

Kamieniec Podolski3

W czasie okupacji Kamieńca przez wojska tureckie (1672-1699) postawiono tam minaret, który na mocy traktatu pokojowego zobowiązano się ocalić przed wyburzeniem. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że stoi on przed kościołem katolickim, a na jego wierzchołku umieszczono figurę Matki Boskiej. Katedra kamieniecka, to jedyny na świecie kościół katolicki, przed którym stoi minaret. Faktycznie wygląda to dość egzotycznie.

Minaret przed kościołem katolickim wygląda dość egzotycznie...

Minaret przed kościołem katolickim wygląda dość egzotycznie…

Z Kamieńcem Podolskim ściśle związana jest postać… Jerzego Wołodyjowskiego. Brzmi znajomo? A co ciekawe, nie chodzi o bohatera trylogii Sienkiewicza, ale o postać historyczną. Pan Wołodyjowski był polskim szlachcicem, żyjącym w XVII w., któremu hetman Jan Sobiecki powierzył stanowisko rotmistrza twierdzy w Kamieńcu Podolskim. Wołodyjowski zginął w 1672 w trakcie, zakończonego sukcesem, oblężenia Kamieńca. Jego zwłoki zostały złożone w podziemiach jednego z miejscowych kościołów, ale wszyscy, których pytałem, twierdzili, że ciała (i grobu) nie ma i nie wiadomo, co się z nim stało.

Tablica ku pamięci Jerzego Wołodyjowskiego

Tablica ku pamięci Jerzego Wołodyjowskiego

Zwiedzanie zamku kosztuje zawrotne 1,6 zł (10 hrywien), ale w środku nie ma nic nadzwyczajnego. Lepiej obejść go dookoła i podziwiać (wraz z panoramą miasta) z pobliskich pagórków. Nie widziałem jeszcze chyba tak malowniczo położonego zamku. A wspomniałem już, że właśnie tego dnia chmury zniknęły i pojawiło się piękne słońce? :)

A co dalej? Może słynna twierdza w Chocimiu?

Autostopem przez Ukrainę! Lwów i Tarnopol