Tajemnica perskich dywanów

Dlaczego najlepsze i najcenniejsze dywany nie mogą być idealne? Ile kosztuje i ile waży największy dywan świata? Czy tkanie dywanu jest czasochłonną pracą? Ile lat liczy sobie najstarszy zachowany dywan? A na koniec parę słów o stosunku Irańczyka do kobiet i o tym, co należałoby zrobić ze stereotypami…

W sklepie z perskimi dywanami

- Podejdź tutaj. Coś Ci pokażę.

Wtf?! Przecież sam jestem w tym meczecie! Zaczynam słyszeć głosy?! Nie powinienem już pić tych irańskich bezalkoholowych piw, nie powinienem; zdecydowanie mi nie służą. Rozglądam się… Ufff… jestem jednak normalny – to głos dziewczyny, która cichaczem weszła po mnie. Byłem tak pochłonięty studiowaniem naściennych mozaik, że nawet jej nie zauważyłem. Oczywiście z owych mozaik za wiele nie wyczytałem, ale nie bądźmy tacy drobiazgowi.

Podchodzę do niewysokiej, ciemnowłosej dziewczyny o uroczej buzi, z której uśmiech dosłownie nie schodzi. Co takiego może mi pokazać skoro ten meczet to jedno pomieszczenie? Czego nie zobaczyłem, co przeoczyłem?

- Stań tutaj, koło mnie. Widzisz? Spójrz na wzór tworzony przez wpadające promienie słońca. Tworzą ogromny ogon pawia.

Faktycznie. Nawet nie przyszło mi do głowy żeby zwracać uwagę na takie szczegóły, a wrażenie robi imponujące. Imponuje mi również jej spostrzegawczość. Pewnie też potrafiłaby wytłumaczyć różnicę między ecru (czyt. ekri), beżowym i kremowym. Zrozumienia tego nie podjąłby się nawet Tom Cruise w „Mission Impossible 15″. Pokonać samodzielnie całą armię USA to jeszcze, ale ogarnąć te kolory? Są jednak pewne granice.

Chwilę później idziemy razem przez plac Imama. Moja nowa znajoma świetnie mówi po angielsku, chustę przykrywającą włosy nosi „aby aby”. Właściwie to udaje, że nosi. A policja udaje, że w to wierzy i tak sobie pokojowo współistnieją. Do tego uroda, która nie jest typowo perska. Jak nic turystka.

- Where are you from?

- I am Iranian.

Czyli pudło. Mało tego, że Iranka, to jeszcze miejscowa, bo mieszka w Isfahanie i to całkiem niedaleko. Podwójne pudło. Rozmawia nam się świetnie – poznanie kogoś  miejscowego, kto dobrze mówi po angielsku, a w dodatku jest moim rówieśnikiem, jest zawsze niezłą gratką.

Łazimy dookoła placu podziwiając po raz kolejny miejscowych rękodzielników, tworzących istne cuda. Tym razem jednak mam przewodnika, bo moja koleżanka jest pasjonatką sztuki ludowej. Opowiada mi o historii, o technikach wytwarzania, o symbolice kolorów i znaczeniu wzorów. I mimo, że mnie to szczególnie nie fascynuje, to słucham jej z wielką chęcią. Opowiada o tym z taką pasją, z takim zaangażowaniem, że zaczyna mi się to udzielać. W ogóle uwielbiam ludzi, którzy mają jakąś pasję, których coś niesamowicie kręci, bo to zawsze są mega interesujące osoby, mające dużo do powiedzenia.

- Słuchaj, a co z tymi dywanami? Tyle słyszałem o perskich dywanach, a w sumie nic na ten temat nie wiem.

- Tutaj niedaleko jest mój ulubiony sklep z dywanami. Chodźmy to wszystko pokażę Ci na przykładzie. Chcesz?

10 minut później docieramy na miejsce. Na powierzchni może 40 metrów kwadratowych  zgromadzone zostały setki dywanów. Od malutkich, modlitewnych, aż po tak ogromne, że jeden człowiek nie byłby w stanie podnieść żadnego z nich. Są wszystkie wzory i kolory. Część leży jeden na drugim na ogromnych stertach, niektóre wiszą na ścianach. Nie ma dwóch identycznych. Każdy jest niepowtarzalny i jedyny taki na całym świecie. Bo każdy z nich został utkany ręcznie. A jak to się wszystko zaczęło?

Zaczęło się w czasach Starożytnej Persji, w czasach kiedy powstało słynne Persepolis (o którym tyle razy trzeba się było uczyć na historii). Albo inaczej – z tamtego okres pochodzi najstarszy zachowany dywan. Odnaleziony w górach Ałtaj, w grobie scytyjskiego księcia, egzemplarz ma ponad 2500 lat! Jednak kunsztowność jego wykonania, precyzja wzorów i zaawansowana (jak na tamte czasy) technika świadczy o tym, że początki tkania dywanów sięgają czasów dużo bardziej zamierzchłych. Jak bardzo? Niestety nie wiadomo.

Dywan Pazyryk – najstarszy dywan świata (500 r. p.n.e.); zdjęcie w domenie publicznej

Początkowo tkano je z wełny – materiał, który obecnie jest cenny, wtedy był czymś całkiem zwykłym. Bogatsi mogli pozwolić sobie na zakup dywanów wykonanych z jedwabiu. Dywany takie były drogie i znacznie mniej trwałe niż wełniane więc częściej wisiały na ścianach jako ozdoby, niż służyły jako przykrycia podłogi. Nie dziwię się – też bym wolał nie wycierać w nie podeszew, którymi chwilę wcześniej mogłem wdepnąć w wielbłądzią niespodziankę.

Ręczne utkanie jednego, średniej wielkości dywanu zajmuje od kilku do kilkunastu miesięcy. To mówisz, że dłuży Ci się te 8h w pracy?

Mniej więcej 10 lat temu w Iranie powstał największy, tkany ręcznie dywan świata – ma powierzchnię 5625 metrów kwadratowych, waży ponad 3o ton (!), a węzłów zawiązano w nim ponad 2 miliardy. Można go podziwiać w Abu Dhabi, stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie zdobi podłogę imponującego Sheikh Zayed Grand Mosque. Wartość tego dywanu szacuje się na około 6 mln $. Ot, kieszonkowe. Może sobie taki do pokoju sprawię?

Sheikh Zayed Grand Mosque

Sheikh Zayed Grand Mosque – tutaj znajduje się największy dywan świata

Sheikh Zayed Grand Mosque - wnętrze

Sheikh Zayed Grand Mosque – tutaj znajduje się największy dywan świata

A jak rozpoznać, czy dywan był tkany ręcznie, czy maszynowo? Najpierw spójrz na logo sklepu, w którym jesteś – jeśli jest to np. Biedronka, to na pewno był tkany maszynowo. A tak na poważnie – dywan tkany ręcznie nie może być… idealny. Zawsze będzie miał nierówne, lekko pofalowane krawędzie, nie będzie idealnym kwadratem, czy prostokątem. Dlaczego? Dlatego, że człowiek nie jest w stanie mierzyć każdej nici z chirurgiczną precyzją. Jedna będzie ciut dłuższa, druga ciut krótsza… Druga cecha charakterystyczna dla dywanów robionych ręcznie kryje się… pod spodem. Tak dokładnie – pod spodem. Odwróć go. Jeśli zobaczysz wystające węzełki, jeśli jego powierzchnia będzie niejednolita, to jest to prawdziwy ręcznie tkany dywan. Jeśli natomiast tekstura będzie całkowicie jednorodna to jest to oryginalny chiński wyrób, tkany przez 7 – letnie dzieci za miskę ryżu.

Po blisko 1,5 h kursie z zakresu dywanoznawstwa, mówiący bardzo dobrze po angielsku sprzedawcy, nagle uśmiechnęli się szeroko – tak jakby jakiś genialny pomysł przyszedł im do głowy.

- Siadajcie, zaraz przyniosę herbatę!

Po chwili wszyscy sączymy tradycyjny irański napój, ssąc kawałki cukru (w Iranie często zamiast słodzić herbatę wkłada się do buzi kawałek cukru i wtedy pije łyk po łyku). Najpierw przerabiamy standardowe tematy pod tytułem „where are you from”, ale przecież rozmowa o polityce i sytuacji kobiet jest znacznie ciekawsza.

- Tylko pamiętaj, nigdy się nie żeń – rzuca jeden z nich pół żartem pół serio – żona nie da Ci żyć. Dzisiaj na przykład powiedziała, że jak nie zrobię zakupów, to mam nie wracać do domu. Zapomniałem, a teraz nie ma już gdzie – chyba dzisiaj będę nocował tu w sklepie na dywanie! I w śmiech :D

Bo przeciętny Irańczyk nie popiera dyskryminacji kobiet, Bo przeciętny Irańczyk ze „strachu” przed żoną prędzej nie wróci do domu niż obleje ją kwasem. Bo kwasem należałoby oblać stereotypy.

Paszport - książeczka, która decyduje o Twoim życiu
Iran: Jak zostać milionerem?